poniedziałek, 26 grudnia 2011

Tort śmietanowo-wiśniowy


Pochwała prostoty, stały punkt w maminym menu na wyjątkowe okazje :) I muszę przyznać, że bardzo, bardzo miękki i puszysty.... i lekki jak chmurka. Sprawdzone połączenie biszkoptu, bitej śmietany i wiśni, wzbogacone z zewnątrz świąteczną choinką z wiórek czekoladowych i kakaowej posypki, a po bokach upstrzone drobinkami orzechów... Mniam! Znalezione w książce "Kuchnia polska" Ewy Aszkiewicz:

BISZKOPT

6 jajek
6 kopiastych łyżek cukru pudru
4 kopiaste łyżki mąki krupczatki
kopiasta łyżka kakao
2 op. cukru waniliowego
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
tłuszcz do wysmarowania formy, bułka tarta do posypania formy (ja polecam papier do pieczenia)

KREM
0,5 l śmietany kremówki
śmietan-fix/inny zagęstnik
łyżeczka cukru waniliowego
dżem z wiśniami

+ wiórki czekoladowe, kakaowa posypka,itp.

Średniej wielkości tortownicę ( u mnie 26 cm) bardzo dokładnie posmaruj tłuszczem i oprósz bułką tartą (polecam papier do pieczenia). Z białek z dodatkiem cukru pudru i cukru waniliowego ubij sztywną pianę, najlepiej mikserem. Cały czas ubijając, dodaj po jednym żółtka. Gdy składniki się połączą, a masa będzie puszysta i ścisła, przesyp przez sito mąkę, proszek i kakao. Połącz je delikatnie, ale dokładnie, najlepiej drewnianą łyżką, od razu przełóż masę do formy, wyrównaj powierzchnię, wstaw do nagrzanego (niegorącego) piekarnika. Piecz w temp. 150-160 stopni przez 40 min lub nieco dłużej. Lekko zrumienione ciasto z bokami odstającymi od formy wyjmij i po lekkim przechłodzeniu (ok. 5 min) wyłóż na deskę do góry dnem.
Przed podaniem podziel ciasto na 2 krążki, na dolny nałóż połowę ubitej śmietany i część dżemu wiśniowego, przykryj drugim krążkiem, nałóż pozostałą śmietanę, nałóż też na boki tortu. Posyp czekoladowymi wiórkami, orzechami, itp.



niedziela, 25 grudnia 2011

Orzechowiec

I nadeszły te upragnione święta... Zaczęło się przygotowywanie, i jak zwykle okazało się, że jest więcej jedzenia niż przeciętny śmiertelnik jest w stanie spożyć :) Bigos, sałatka, tort, orzechowiec, kutia, ryba po grecku... Ta długa lista oddaje choć trochę tę nadwyżkę. Ale zawsze przyjemnie jest wrócić do czasów kilka (naście) lat przed, kiedy to w domu był orzechowiec. Ten jest pyszny i przypomina mi właśnie o latach dzieciństwa...
Przepis od koleżanki mamy, ale nie wiem czy jej oryginalny, czy z internetu ;)

ORZECHOWIEC

Ciacho:
-700 g mąki tortowej
- 1 szkl. cukru
-250 g margaryny
-2 łyżki miodu
-3 jajka
- 2 łyżeczki sody
-2 łyżki mleka

Wyrób ciasto z podanych składników - możesz najpierw lekko zmieszać mikserem, albo od razu wyrobić ręcznie, potem podziel całość na dwie części. Na jednej połowie połóż masę orzechową.

Masa orzechowa:
-400 g orzechów włoskich
-3 łyżki miodu
-50 g margaryny
-3 łyżki cukru

Rozpuść margarynę, dodaj miód i cukier, na samym końcu orzechy. Mieszaj przez cały czas, zanurzając orzechy w powstałym karmelu. Gotową masę nałóż na jeden blat ciasta. Jeśli zostanie karmel w garnuszku, polej nim orzechy.

Piecz dwa blaty jednocześnie - ten 'zwykły' i drugi oblany masą orzechową, w temperaturze 180 stopni, ok. 15-20 minut. Na górze połóż blat z orzechami, na dole ten bez orzechów.

Gdy blaty będą się studzić, możesz zacząć przygotowanie masy budyniowej. Ostrzegam, wychodzi gęsta :)

Masa budyniowa:
-700 ml mleka (ja dałam 3 pełne szklanki)
- 1/2 szkl. cukru
-1 op. cukru waniliowego
-1/2 kostki masła
-5 łyżek mąki ziemniaczanej
-5 łyżek mąki tortowej

Odmierz większą część mleka (ja dałam 2 szklanki), dodaj obie mąki, zmieszaj. Do pozostałej części mleka dodaj cukier zwykły i waniliowy i zagotuj , mieszając cały czas. Gdy tylko cukier się rozpuści, możesz zacząć powoli dodawać zawiesinę z zimnego mleka i mąki - najlepiej miksuj mikserem, aż masa zgęstnieje. Do gorącej masy dodawaj po kawałeczku masło, powoli miksując.
Pamiętaj, że blaty ciasta muszą być zimne, kiedy chcesz na ten 'pusty' nałożyć gorącą masę. Gdy już rozprowadzisz masę budyniową, nałóż na 1 blat ciasta ten drugi z orzechami :) Jak to bywa z miodowymi ciastami, trochę trzeba odczekać aż zmięknie, ale potem jest przepyszne!
Smacznego :)
P.S. poniżej cała blaszka, którą przekraja moja Mama :) i ten ładniej obcięty kawałeczek orzechowca

wtorek, 13 grudnia 2011

Caprese


W przypływie chęci podłączyłam kabel z telefonu, i oto pojawia się przepis na sałatkę caprese, która początkowo miała być jednym z dań na urodziny pewnego pana. W intencji miał to być dzień we włoskich klimatach, stąd i prezent odpowiedni, i panna cotta którą jednak odrzuciłam w przedbiegach (ach, ta złośliwa żelatyna!), i sałatka caprese, i pizza. A była ona pyszna, ta sałatka :) Zachwyciłam się i na pewno zrobię ją ponownie. Z konieczności wersja spolszczona (czyli bazylia zastąpiona natką pietruszki)

Sałatka Caprese
1 pomidor
kulka mozzarelli
pieprz, sól
suszona bazylia,oregano
łyżeczka oliwy
listki bazylii (u mnie pietrucha)

Cała rzecz jest tak niesamowicie prosta, a jak cieszy! Pokroić w plasterki pomidorka, mozzarellę, przyprawić, skropić oliwą i położyć listki zioła :)

Zdecydowanie ważny punkt w menu na końcówkę funduszy!

wtorek, 6 grudnia 2011

Naleśniki & nutella


Tak, nadszedł ten dzień, gdy po wielu próbach, zakończonych niepowodzeniem, chwyciłam na patelnię, by usmażyć... naleśniki. Zabawne, zrobić tyle dziwnych rzeczy, a za naleśniki zabrać się dopiero teraz. Nie wiedzieć dlaczego, inspirację do kucharzenia mam dopiero w godzinach wieczornych. Rano na szybko jakieś jabłko albo bułka, obiad też zbyt na głodno by sięgnąć po patelnię/garnek, a wieczorem wszystko to zwalnia... I otwiera się wyobraźnia. Z takich składników wyszło mi 6-7 naleśniczków,średniej, a nawet mniej niż średniej wielkości :)

NALEŚNIKI & NUTELLA
- 6 czubatych łyżek mąki
- 2 jajka
- szklanka mleka
-sól
- olej na patelnię

+ nadzienie (nutella, dżemik, bita śmietana, serek mascarpone, cokolwiek - ja musiałam wykorzystać słodki słoik otrzymany na Mikołajki!)

Przepis jest tak banalny, że aż w sam raz na koniec długiego dnia - najpierw wsypujemy mąkę (polecam przesiać), dokładamy jajka, sól, i 3/4 szklanki mleka. Po wymieszaniu szpatułką do usunięcia ewentualnych grudek w międzyczasie dolewamy resztę mleka. I już! Teraz tylko natłuścić patelnię i smażyć aż powierzchnia naleśniczka przestanie być płynna i surowa, przewrócić na drugą stronę i chwilkę posmażyć :) Zabawne, ja smażyłam na teflonie, i pierwszy wyszedł łaciaty, a następne gładziutkie... Ciekawy fenomen :)
W każdym razie polecam na każdą porę dnia, zwłaszcza teraz, gdy organizm prosi, błaga wręcz o czekolady odrobinę!

niestety, jakość zdjęć może się nie poprawić :) takiż to pech, nie dość że wieczorem, to i bez Canona - prawie jak bez telefonu w kieszeni, tak odczuwam ten brak:)

czwartek, 1 grudnia 2011

Kruche babeczki z dodatkiem

Jak już wracać, to na całego! Wrzucam dawno temu znalezione babeczki :) Pamiętam - robiłam je z okazji wizyty dawno nie widzianej osoby w domu, i to był debiut metalowych foremek.  Ciasto kruche wyszło takie o w sam raz, byłam na tyle leniwa że nawet nie rozwałkowywałam, po prostu od razu nałożyłam do foremek, i włożyłam je do lodówki... ;) Przepis stąd, cytuję:

Składniki:

300 g mąki
200 g masła
100 g cukru pudru
2 żółtka
sól
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 200 stopni.
Odmierzamy odpowiednią ilość składników i przystępujemy do wykonania kruchego ciasta.
Mąkę przesiewamy na stolnicę i dodajemy szczyptę soli. Schłodzone masło kroimy na kawałki i kładziemy na przesianą mąkę.Masło siekamy szerokim nożem tak, aby w połączeniu z mąką utworzyło konsystencję kaszy. Teraz dodajemy cukier puder oraz dwa żółtka i szybko zagniatamy ciasto. Nie ugniatamy zbyt długo, ponieważ masło zacznie się topić pod wpływem ciepła naszych rąk, a ciasto kleić. 

Czynności mieszania i zagniatania składnikow można również przeprowadzić przy pomocy robota kuchennego.Z ciasta formujemy kulę, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy na 30 minut do lodówki. W tym czasie przygotowujemy foremki, smarując je cienko - przy pomocy pędzelka - roztopionym masłem. 

Po 30 minutach wyciągamy ciasto z lodówki. Na stolnicę kładziemy folię spożywcza, a na nią kulę ciasta, które lekko rozpłaszczamy dłońmi - formując prostokąt. Ciasto przykrywamy drugim kawałkiem folii spożywczej. W ten sposób - podczas wałkowania - ciasto kruche nie będzie kleić się do stolnicy i do wałka. Zapobiega to również podsypywaniu ciasta mąką, której zbyt duża ilość może niekorzystnie wpłynąć na konsystencję ciasta.
 
Ciasto kruche wałkujemy na grubość około 3-4 mm. Zdejmujemy folię z wierzchu i zaczynamy nawijać ciasto na wałek. Usuwamy folię ze spodu.  

Nawinięte na wałek ciasto przenosimy na ułożone blisko siebie foremki, nakładamy je, a następnie delikatnie przyciskamy wałkiem tak, aby z łatwością można było usunąć nadmiar ciasta z brzegów foremek.Ciasto lekko dociskamy palcami do dna foremek i nakłuwamy je widelcem. Zapobiegnie to wybrzuszaniu ciasta podczas pieczenia.
 
Wykrawamy odpowiedniej wielkości kawałki folii aluminiowej i wykładamy nią każdą foremkę, delikatnie dociskając. Do każdej, wyłożonej folią aluminiową foremki nakładamy suchy groch, ryż lub kaszę. Takie "pieczenie na ślepo" sprawi, że krucha babeczka zachowa odpowiedni kształt i jej boki nie spłyną na dno. 

Tak przygotowane foremki wkładamy do piekarnika. W razie potrzeby kontrolujemy stan upieczenia, wyciągając jedną foremkę z piekarnika i odchylając kawałek folii aluminiowej. Jeżeli ciasto jest na tyle stabilne, że nie istnieje już ryzyko opadnięcia brzegów, możemy zdjąć folię z kaszą i dopiec babeczki na złoty kolor. 

W sumie czas pieczenia będzie wynosić 10-12 minut.Kiedy kruche spody na babeczki upieką się, pozostawiamy je w foremkach do wystygnięcia, a następnie delikatnie wyjmujemy, obracając foremki do góry nogami. Wykonując tę czynność należy uważać, ponieważ spody są bardzo kruche i mogą się pokruszyć.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A teraz osobiste przemyślenia - ja sobie życie znacznie ułatwiłam, ponieważ nie bawiąc się we wkładanie do lodówki, od razu po uformowaniu ciasta podzieliłam je na części. Leciutko natłuściłam foremki, posypałam lekko kaszą manną i od razu nałożyłam ciasto. I wtedy pach! do lodówki. I potem już takie do pieczenia, i nakładałam papier do pieczenia, i na to groch :) Zaś po upieczeniu:
+ BUDYŃ, POSYPKA CZEKOLADOWA, DŻEM TRUSKAWKOWY! następnym razem dam bitą śmietanę, słowo daję :)
P.S. wyglądają jak lekko niedopieczone - ale były w sam raz, nie spalone, a to najważniejsze.

Spaghetti Clemenzy

Po długiej przerwie kucharzenie is back! I owocem  działań i poszukiwań jest to dzieło, zaczerpnięte stąd.
W oryginale nazwano je spaghetti Ojca Chrzestnego, ja uznam 100% oryginału, czyli fakt iż w filmie Francisa Forda Coppoli przepis podaje Clemenza (caporegime u Dona Corleone) -

SPAGHETTI CLEMENZY:
Składniki na 2-3 osoby:
  • oliwa z oliwek
  • czosnek (2 ząbki)
  • przecier pomidorowy ( myślę, że najlepiej dać na oko :) u nas były domowe ze słoika)
  • kiełbasa ( u nas domowa wędzona :))
  • klopsiki ( u nas ok. 120 g mięsa mielonego)
  • odrobina czerwonego wina (u nas z kieliszek)
  • cukier (jakieś 2 łyżeczki)
  • pół opakowania spaghetti
Cytując:
Makaron gotujemy według przepisu na opakowaniu na al dente.
Czosnek siekamy na drobno, kiełbasę obieramy ze skórki i kroimy w półplasterki. Podgrzewamy odrobinę oliwy z oliwek, wrzucamy czosnek i podsmażamy. Do niego wrzucamy przecier pomidorowy cały czas mieszając, aby nam nie przywarł do patelni. Do tego wrzucamy pokrojoną kiełbasę i mięso mielone, mieszamy, aby mięso mielone nam się ładnie połączyło z sosem. Podlewamy odrobinę winem - u mnie tak z pół kieliszka. Dodajemy około 2 łyżeczki cukru. Podgrzewamy całość . 
Nie chcąc jednak odchodzić od oryginalnego przepisu podanego przez Clemenzę w 'Ojcu Chrzestnym' (tło 'historyczne' tejże potrawy w podanym wyżej linku) - nie dałam startego sera na górę, i nic nie stracilam, ponieważ całość była obłędnie pyszna ! :) I potrafi naprawdę porządnie najeść bądź co bądź wiecznie głodnego studenta...